Msze św. w Niedziele i święta:
- 7:00
- 8:00
- 9:30
- 11:00
- 12:30
- 18:00
Msze św. w dni Powszednie:
- 7:00
- 18:00
Wystawienie Najświętszego Sakramentu:
- 18:30 (w każdy czwartek)
Roraty w Adwencie:
- 6:30 (w dni powszednie)
Numer konta bankowego:
31 1240 5703 1111 0000 4906 1620
Rzymskokatolicka Parafia św. Rafała Kalinowskiego
ul. Kwiatkowskiego 104, Radom
O początkach parafii św. Rafała z ks. proboszczem Józefem Pawlikem rozmawia Adelajda Czub
– Wspominaliśmy już w naszych rozmowach o początkach naszej kaplicy, o nadaniu Patrona, budowie i poświęcaniu kaplicy, o sprowadzeniu relikwii Św. Rafała. Mówiliśmy też o początkach działalności duszpasterskiej. Które z ówczesnych działań duszpasterskich były najważniejsze?
– Z pewnością najważniejsze jest zawsze w duszpasterstwie sprawowanie Eucharystii i innych sakramentów świętych, zarówno w niedziele jak i w dni powszednie, ale dominująca przez całe lata była katechizacja dzieci i młodzieży.
– Dominująca w sensie….
– W tym sensie, że katechizacja pochłaniała ogromną większość naszego czasu i sił. Wymagała też zaangażowania większej liczby osób: oprócz nas – czterech księży – uczyło pięcioro katechetów: p. Krysia, p. Monika, p. Zofia i p. Kazimierz.
– W skali tygodnia dawało to chyba pokaźną ilość godzin?
– To było około 140 katechez i około 15 godzin różnych spotkań: oazowych, ministranckich i prób zespołu muzycznego w ciągu tygodnia.
– Jak się udawało pomieścić to wszystko w czterech niedużych salkach?
– Ułożenie planu katechez dla wszystkich grup, to była istna łamigłówka. Przede wszystkim musieliśmy się liczyć z zajęciami szkolnymi dzieci i młodzieży. Część dzieci młodszych mogła przychodzić w godzinach przedpołudniowych, ale większość uczniów chciała mieć katechezę w godzinach popołudniowych, na co często brakowało miejsca i czasu. W rezultacie młodzież musiała mieć lekcję wieczorami. Kończyliśmy katechizację ok. godz. 20. a czasem i później.
– A z ilu szkół przychodzili uczniowie?
– Właśnie! W pierwszych latach wiele dzieci chodziło do szkół rozsianych po całym mieście. Pamiętam jedną grupę z klas V – uczniów było około 35, a chodzili do 15 szkół, nie licząc poszczególnych klas! Młodzież natomiast chodziła do 22 szkół. Dostosować więc godzinę katechezy do zajęć szkolnych w poszczególnych i zmieścić to wszystko w kilku salkach, w paru godzinach popołudniowych, było nie lada sztuką. Przymiarki i poprawki trwały dwa tygodnie, a nieraz dłużej.
– Ciekawe, jaka była wtedy frekwencja?
– Zacznę od liczby zapisywanych co roku uczniów. W pierwszych trzech latach uczyliśmy około 2000 dzieci i ok. 800 młodzieży. Później te liczby zmieniały się na korzyść – ogólnie mówiąc – uczniów starszych. Ocenialiśmy, że zapisywało się ok. 90% wszystkich dzieci i ok. 70% młodzieży. Chociaż – jak widać – nie zgłaszali się wszyscy uczniowie, to jednak poszczególne grupy katechetyczne były bardzo duże: bywało po 50 i 60 osób w grupie. Było więc bardzo ciasno i niewygodnie.
– Chyba mało kto lubi się uczyć w takich warunkach…
– Toteż najczęściej było tak, że po kilku tygodniach grupy topniały nawet do połowy. A nawet ci, którzy zostawali do końca roku, miewali zwykle po kilka opuszczeń, nie zawsze zresztą zawinionych. Jeżeli zdarzył się ktoś, kto nie opuścił ani jednej katechezy, to koniecznie musiał otrzymać jakąś choćby symboliczną nagrodę.
– A jaki wpływ miała katechizacja przy kościele na frekwencję w niedzielnej mszy św.?
– Ten wpływ był z pewnością niejednoznaczny. Z jednej strony – dzieci chętniej idą do kościoła, jeśli widzą tam swoich katechetów, do których łatwo się przywiązują. Z drugiej jednak strony, ten wpływ katechetów był ograniczony ze względu na słabą frekwencję na katechezie.
– Wydaje mi się jednak, że w tamtych latach więcej dzieci było przy ołtarzu, niż obecnie.
– Zgadza się. Ale – po pierwsze – obecnie mamy trzy razy mniej dzieci w wieku szkolnym. Po drugie – dzieci z naszej parafii chodzą do pięciu szkół, z których tylko jedna, szkoła nr 4, jest na naszym terenie. W tych szkołach religii uczą osoby, których dzieci nie widzą w naszym kościele, a – jak mówiliśmy – uczniowie ciągną za katechetami. Z tego powodu część naszych dzieci przystępuje do I Komunii św. i Bierzmowania w parafiach sąsiednich. Tam też chodzą na przygotowania, a pewnie nieraz i w okresie późniejszym.
– Czy nie należałoby więc mocniej wpływać na rodziców?
– W zasadzie wiemy, że wszędzie jest ten sam Pań Bóg. Ale tłumaczymy nieraz rodzicom, że jeżeli dziecko właśnie z okazji I Komunii Św. nie przywiązuje się do swego kościoła parafialnego, to potem nie umie sobie znaleźć miejsca ani w tym, ani w tamtym kościele. Czasem udaje nam się kogoś przekonać, ale nie stawiamy tej sprawy „na ostrzu noża”.