Msze św. w Niedziele i święta:
- 7:00
- 8:00
- 9:30
- 11:00
- 12:30
- 18:00
Msze św. w dni Powszednie:
- 7:00
- 18:00
Wystawienie Najświętszego Sakramentu:
- 18:30 (w każdy czwartek)
Roraty w Adwencie:
- 6:30 (w dni powszednie)
Numer konta bankowego:
31 1240 5703 1111 0000 4906 1620
Rzymskokatolicka Parafia św. Rafała Kalinowskiego
ul. Kwiatkowskiego 104, Radom
Godny upamiętnienia jest zapał, z jakim mieszkańcy ulicy Osiedlowej i ulic okolicznych, które dziś stanowią teren parafii Św. Rafała, przystąpili do budowy kaplicy. Większość tych, którzy przychodzili na budowę, mogła zaofiarować właśnie tylko zapał i swoje ręce. Mało kto dysponował jakimś doświadczeniem budowlanym, a ponieważ zima przynaglała, wiele rzeczy robiło się spontanicznie i niejako z marszu. „Z marszu”, to nie znaczy bez namysłu. Myślenie – owszem – było. Nie było tylko gotowego, fachowego projektu, jeśli nie liczyć rysunków Księdza organizatora, jeszcze wówczas nie – proboszcza. Ten brak doświadczenia dawał się czasem we znaki. Gdy mianowicie – przyszło wylewać fundamenty, wówczas słabe, niewłaściwie umocnione deskowania, pod naporem płynnej masy betonowej rozrywały się i tą masę trzeba było poskramiać dość obfitymi strugami potu. A zwykle jak na złość działo się to w godzinach przedpołudniowych, kiedy na placu było tylko dwóch, trzech starszych panów, bo młodsi byli w pracy. Betoniarnia zaś była czynna tylko do 15.00.
Kiedy fundamenty były już gotowe, do pracy rzucili się cieśle. Też amatorzy, ale już pod kierunkiem dwóch fachowców ze Wsoli, panów Piotra i Wiesława Grzywaczów. Wprawdzie i oni nigdy jeszcze nie budowali kościoła, ale zadania się nie przestraszyli. Ich praca i wysiłki wspomagane niefachową robocizną wielu mężczyzn sprawiły, że któregoś grudniowego dnia 1983 r. ludzie wracający z pracy od strony ronda na Osiedle zobaczyli dach kaplicy, pokryty deskami i papą, którego rano jeszcze nic nie zapowiadało.
Otworzyło się teraz pole do popisu dla stolarzy. Być może nie wszyscy uwierzą, że nad wystrojem naszej kaplicy w ciągu roku 1984 i 5 pracowali stolarze z 27 zakładów stolarskich: prywatnych, spółdzielczych i państwowych. Po co, dlaczego aż tyle? Dlatego, że jeden czy dwa zakłady ciągnęłyby tę robotę do sądnego dnia, gdy tymczasem kaplica była potrzebna już!
Oczywiście zakłady spoza naszego terenu przyjmowały zlecenia za pieniądze, bo jakżeby inaczej. Natomiast spośród naszych stolarzy, pracujących zazwyczaj bezinteresownie, najwięcej napracowali się: pań Nowiński z Pustej z panami Lutkowskim, Jaśkiewiczem i Ślipskim z ul. Konopnickiej. Trzej pierwsi już niestety nie żyją. Później wiodącą rolę przejął pan Czesław Lasek. Pan Czesław przy pomocy naszego kościelnego – Wacława Fijołka (też już nie żyje) przez długie wieczory, po pracy, stukał, pukał, przycinał, aż wnętrze kaplicy nabrało obecnego wyglądu.
Oczywiście do wyglądu potrzebne było jeszcze malowanie. Tę robotę, prawie całą, wykonał pan Marian Fijałkowski z ulicy Strzeleckiej, którego nazywam Mróweczką dla Jego niezwykłej pracowitości. Niestety, malowanie trującymi lakierami tylu desek nie wyszło panu Marianowi na zdrowie, choć sam nie chce się do tego przyznać.
Z kolei – takim „nadwornym” stolarzem stał się i pan Józef Madej z ul. Osiedlowej. Jego robota, to – wspólnie z panem Mieczysławem Kazirodkiem (też z Osiedlowej): umeblowanie zakrystii, częściowo kancelarii, sali św. Stanisława i wiele innych drobniejszych rzeczy, łącznie z konstrukcjami do dekoracji Żłóbka, Bożego Grobu czy ołtarzy na Boże Ciało i to od wielu już lat.
Nieocenione zasługi przy naszych budowach mają też niezwykle pracowici i cierpliwi: śp. Stanisław Górka i śp. Marian Jarosz. Stawali oni do każdej pracy, jaka na dany dzień przypadła, przy czym pan Stanisław czuł się najlepiej w murarce.
Teraz należałoby wypisać całą litanię imion i nazwisk tych, którzy przewinęli się przez plac budowy, czego pewnie nie udałoby się zrobić bez jakichś opuszczeń czy pominięć. Nie mogę jednak pominąć takich nazwisk jak: Stanisław Płatos, Stanisław Farkowski, Marian Niemirski, Jan Komar, Tadeusz Fijołek, które w spisach osób pracujących przy budowie kaplicy i jej otoczenia figurują wiele, wiele razy, zwłaszcza w latach 86-89, kiedy to początkowy zapał już nieco przygasł.
Do całości budowy należy nagłośnienie kaplicy oraz sprawne funkcjonowanie organów. Nad tymi sprawami czuwają od początku i bezinteresownie: panowie Stanisław Farkowski i Wiesław Rusek. Jeden – elektryk, drugi elektronik. I muszę powiedzieć, że świetnie się uzupełniają.
Ks. J. P.